Blog ten powstał z sentymentu. Z sentymentu do miasta w którym się urodziłam, a które dziś przedstawia zupełnie inne oblicze niż dawniej. Mam tu na myśli czasy, których nie mogę pamiętać, ale które bardzo działają na moją wyobraźnię. Czasy, kiedy miasto się rozwijało i było zarówno przemysłowym jak i kulturalnym miejscem dla ludzi różnych narodowości. Dawny Sosnowiec od zawsze kojarzy mi się z "Ziemią Obiecaną" Reymonta. Tu podobnie jak w Łodzi współistnieli polscy przedsiębiorcy, żydowscy sprzedawcy wszystkiego co dało się sprzedać i niemieccy przemysłowcy, którzy na długo zadecydowali o charakterze tego miasta. Nie brakowało sklepów, zakładów usługowych, kin czy restauracji. Rozwijała się oświata, kultura, również w dużej mierze za sprawą ludności napływowej. Wielokulturowe miasto tętniło życiem... Późniejsza wojenna i powojenna historia wiele zmieniła. Chciałabym aby mój blog oddał choć trochę ducha tamtych barwnych czasów

25 kwietnia 2012

Chustka czy kapelusz ?

W 1943 roku mało kto myślał o modzie wyłącznie w kategoriach estetycznych. Wojenna rzeczywistość wymuszała traktowanie ubioru w sposób w dużej mierze praktyczny i funkcjonalny. Kobiety jednak nie przestały być kobietami. Już młode dziewczęta starały się dodać do swojego ubioru coś charakterystycznego. Sosnowiczanki podobnie jak kobiety w całej Polsce w latach czterdziestych nosiły z upodobaniem kapelusze lub toczki (często widywane w ślubnych stylizacjach) Dorastające dziewczęta i młode kobiety jako nakrycia głowy często używały chustki. Zakładana ona była tak aby widać było charakterystyczną część uczesania, czyli włosy upięte w loki, lub mocno podniesione z przodu głowy. Chustka była nakryciem głowy mniej wymagającym niż kapelusz, ponieważ można ją było dobrać do większości strojów. Wydaje się, że bardzo młode dziewczęta nosiły chustki jasne, wielobarwne lub we wzory, natomiast te starsze preferowały ciemne chustki w jednolitych barwach.

Poniżej trzy fotografie młodych mieszkanek Sosnowca z czasów okupacji. Zdjęcia zostały zrobione w atelier fotograficznym Foto Ekhard. Na dwóch z nich na pieczątce fotografa widnieje rok 1943








03 kwietnia 2012

Mój fotograficzny skarb

Od jakiegoś czasu zbieram sobie fotografie z dawnych sosnowieckich zakładów fotograficznych. Na najstarsze z nich mnie nie stać, ale czasami trafiają się  w sieci okazje na które mogę sobie pozwolić. Do tej pory moje najstarsze fotografie pochodziły  z lat co najwyżej dwudziestych. Teraz udało mi się kupić fotografię starszą . Myślę, że może być co najmniej stuletnia (jeśli się mylę, proszę mnie poprawić). Jest to gabinetowe zdjęcie rodzinne (Cabinet Card) zrobione w jednym z najstarszych atelier w Sosnowcu, a mianowicie w zakładzie fotograficznym Jana Zorskiego z siedzibą przy ulicy Modrzejowskiej 11.



Rewers zdjęcia pokryty był w całości  czarnym "czymś", ponieważ fotografia wyglądała na odklejoną od albumu. Postanowiłam być dociekliwa, pracowicie usunęłam to co zbędne i moim oczom ukazał się taki mocno sfatygowany obrazek. Widnieją tu adresy sosnowieckiej i będzińskiej filii atelier.