Blog ten powstał z sentymentu. Z sentymentu do miasta w którym się urodziłam, a które dziś przedstawia zupełnie inne oblicze niż dawniej. Mam tu na myśli czasy, których nie mogę pamiętać, ale które bardzo działają na moją wyobraźnię. Czasy, kiedy miasto się rozwijało i było zarówno przemysłowym jak i kulturalnym miejscem dla ludzi różnych narodowości. Dawny Sosnowiec od zawsze kojarzy mi się z "Ziemią Obiecaną" Reymonta. Tu podobnie jak w Łodzi współistnieli polscy przedsiębiorcy, żydowscy sprzedawcy wszystkiego co dało się sprzedać i niemieccy przemysłowcy, którzy na długo zadecydowali o charakterze tego miasta. Nie brakowało sklepów, zakładów usługowych, kin czy restauracji. Rozwijała się oświata, kultura, również w dużej mierze za sprawą ludności napływowej. Wielokulturowe miasto tętniło życiem... Późniejsza wojenna i powojenna historia wiele zmieniła. Chciałabym aby mój blog oddał choć trochę ducha tamtych barwnych czasów

25 stycznia 2011

Tadeusz – nieznany sosnowiecki bohater

Na moim blogu będę czasem zahaczać o historię II wojny światowej. Nie brakowało wtedy w  Sosnowcu bohaterów. Dziś jedna taka historia:

Tadeusz Edward przyszedł na świat jako pierworodny syn Anny i Józefa. Urodził się w Łazach 6 sierpnia 1921 roku.  Jego rodzice w momencie jego urodzenia byli młodymi ludźmi. Mama miała prawdopodobnie około 18, a tata 24 lat. O jego dzieciństwie niewiele wiadomo. W 1923 również w Łazach urodził się Tadeuszowi brat Kazimierz Stanisław.  Początkowo rodzina mieszkała na tamtych jurajskich  terenach, jednak potem w poszukiwaniu zarobku przeniosła się do Sosnowca. Chłopcy na pewno już gdzieś w okolicach 1930 roku chodzili tu do szkoły powszechnej w Zagórzu, a następnie tutaj dorastali. Gdyby ich ojcu Józefowi nie odmówiono ze względów zdrowotnych pozwolenia na emigrację, wyjechaliby  pewnie całą rodziną do Francji  jak jego siostra Waleria w 1924 roku. Losy Tadeusza być może potoczyłyby się wtedy zupełnie inaczej, pozostałych członków rodziny zresztą również. Los zadecydował jednak o pozostaniu w Sosnowcu . Tu gdy Tadeusz miał 17 lat, a Kazimierz 15 w 1938 roku, w sile wieku zmarł ich ojciec Józef, tu również rok później zastała ich wojna.  W rok po wybuchu wojny Tadeusz został zabrany  na roboty przymusowe do Niemiec.  Dokładnie 14 września 1940 trafił do Norymbergi,  gdzie początkowo przebywał pod adresem Landgrabenstrasse 140 - był to rodzaj męskiej sali gimnastycznej, gdzie prawdopodobnie tymczasowo przetrzymywano tam mężczyzn zabranych z Polski do pracy. Stąd  18 grudnia 1940 trafił do obozu dla Polaków przy Finkenbrunn 32. Ponieważ był z zawodu tokarzem zatrudniono go  w firmie Siemens-Schuckert-Werke AG na takim stanowisku pracy w okresie od 15 listopada 1940 do 14 listopada 1942. W lutym 1942 przechodził w Norymberdze jakieś  badania, być  może w związku z zatrudnieniem lub też  był na coś leczony. Od 5 do 17 sierpnia 1942 Tadeusz zostaje uwięziony w więzieniu policyjnym w Norymberdze, natomiast dalsze jego losy między wrześniem 1942 a lutym 1943 nie są znane.  1 marca 1943 roku Sąd Specjalny w Norymberdze (Sondergericht) wydaje wyrok skazujący Tadeusza na karę śmierci. 17 marca  Tadeusz zostaje osadzony w więzieniu penitencjarnym Stadelheim w Monachium, a 7 czerwca 1943 roku na mocy decyzji ministra sprawiedliwości Rzeszy, Wyższy Sąd Wojewódzki w Norymberdze rozstrzyga o wykonaniu wyroku. Do tego momentu Tadeusz cały czas przebywa w Stadelheim. Miesiąc przed egzekucją pisze do swojej Mamy i Brata list, w którym informuje, że skazany został na karę śmierci. Za 6 dni dowie się o odmownej decyzji co do ułaskawienia. Wyrok wykonano poprzez dekapitację (ścięcie) w dniu 25 czerwca 1943 roku o godzinie 18.13, a ciało przewieziono do Instytutu Anatomii w Erlangen. W tym samym roku, za dwa miesiące Tadeusz skończyłby 22 lata. 
 Z dokumentów niemieckich wynika, że przyczyną wydania wyroku skazującego był sabotaż jakiego Tadeusz się dopuścił, wykonując w sposób wadliwy korpusy silników i niszcząc tym samym środki zbrojne. Z jego listu natomiast wynika, że wydali go Polacy, mimo, że oddawał im swoją przydziałową kartkę na chleb. Nie wiadomo dziś jak dokładnie to wtedy wyglądało. Wiadomo natomiast, że Tadeusz jest bohaterem, który zginął w młodym wieku za Ojczyznę. Poza tym jest (był) Sosnowiczaninem, co jest dodatkowym powodem do dumy.
I coś jeszcze na zakończenie: Dziadku! Tyle mi się udało dowiedzieć o Twoim bracie.
Do czasu twojej  śmierci i śmierci Waszej Mamy w 1988 roku właściwie nic nie wiedzieliście … 


Tadeusz

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawy artykuł. Gratuluję ustalenia tylu faktów z życia Tadeusza. Jako genealog-amator wiem, że to bywa bardzo trudne.

    OdpowiedzUsuń