Dzisiaj w oczekiwaniu na wenę twórczą niezbędną do napisania trzeciej części Romansu z Sosnowcem w tle chciałabym zaprezentować stare sosnowieckie fotografie ślubne. Przypuszczam, że pochodzą z lat trzydziestych i czterdziestych. Na początek zdjęcia z Photo-Atelier M. Ćwirko - Godycki mieszczącego się na ulicy Orlej 28
Oglądając te zdjęcia nasunęły mi się dwa spostrzeżenia. Pierwsze dotyczy oczywiście ówczesnej mody ślubnej. Jak widać wśród kobiet popularne były - także do ślubu - kapelusze. Średnio duże z wywijanym rondem, z upiętą dekoracyjnie wstążką i woalką. Pani z pierwszego zdjęcia ma bukiet z lilii, na drugim zdjęciu chyba widzę róże. Obydwie kobiety mają również podobnie wykończoną sukienkę przy szyi - rodzajem małej wywijanej stójki. Druga z nich ubrana jest również w rodzaj przedłużanego żakietu. Kobieta a właściwie chyba młoda dziewczyna z trzeciej fotografii ma na głowie welon, upięty w charakterystyczny sposób. Welon przybrany jest mirtem. Do tego chyba prosta sukienka, której tutaj niestety nie widać. Co do panów to wszyscy bez wyjątku mają ciemne garnitury, koszule z łamanym kołnierzykiem i białe muchy.
Drugie moje spostrzeżenie a propos tych zdjęć dotyczy wieku małżonków. Na dwóch pierwszych zdjęciach małżonkowie stoją lub siedzą obok siebie, przy czym kobiety opierają się plecami o swoich mężów. Najbardziej widać to na zdjęciu drugim. "Mowa ciała" mówi, że ten mężczyzna jest dla kobiety prawdziwym oparciem, widać to zresztą po jego triumfalnej minie, a jego żona też nie wygląda na niezadowoloną. Małżonkowie wyglądają na osoby dojrzałe. Natomiast małżonkowie z trzeciego zdjęcia patrzą każde przed siebie, wręcz wyglądają na przestraszonych faktem ślubu. Wydaje się, że są dużo młodsi od tamtych par, a ślub jest z jakiegoś powodu przymusowy. Może dziecko, może przymus rodziny ? Kto wie ...
Na zakończenie jeszcze jedno zdjęcie, tym razem z Zakładu Fotograficznego Wł. Gorczycy. Atelier mieściło się na zbiegu ulic Orlej i Brackiej pod numerem 1.
Tu jeszcze inna ślubna stylizacja. Pan niewiele różni się od poprzednich mężczyzn. Jedynie koszula nie posiada łamanego kołnierzyka. Kobieta natomiast ma całkiem inaczej, bo wysoko upięty welon, przybrany kwiatami z materiału. Do tego suknię z małym dekoltem i falbanką na karczku. Bukiet zrobiony jest z małych kwiatów, ale nie bardzo mogę rozszyfrować z jakich.
Jeśli chodzi o pozostałe obserwacje to małżonkowie patrzą w tym samym kierunku, a to chyba dobry znak ...
Blog ten powstał z sentymentu. Z sentymentu do miasta w którym się urodziłam, a które dziś przedstawia zupełnie inne oblicze niż dawniej. Mam tu na myśli czasy, których nie mogę pamiętać, ale które bardzo działają na moją wyobraźnię. Czasy, kiedy miasto się rozwijało i było zarówno przemysłowym jak i kulturalnym miejscem dla ludzi różnych narodowości. Dawny Sosnowiec od zawsze kojarzy mi się z "Ziemią Obiecaną" Reymonta. Tu podobnie jak w Łodzi współistnieli polscy przedsiębiorcy, żydowscy sprzedawcy wszystkiego co dało się sprzedać i niemieccy przemysłowcy, którzy na długo zadecydowali o charakterze tego miasta. Nie brakowało sklepów, zakładów usługowych, kin czy restauracji. Rozwijała się oświata, kultura, również w dużej mierze za sprawą ludności napływowej. Wielokulturowe miasto tętniło życiem... Późniejsza wojenna i powojenna historia wiele zmieniła. Chciałabym aby mój blog oddał choć trochę ducha tamtych barwnych czasów
11 lutego 2011
Ach, co to był za ślub ...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cała rodzina mojego Ojca (ur.1913) pochodziła z Sosnowca.
OdpowiedzUsuńNajbardziej interesuje mnie pradziad, J.L.Roth, ciekawe, czy zetknęła się Pani z tym nazwiskiem w XIX w.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZ tym nazwiskiem się nie zetknęłam, ale można go znaleźć również blisko Sosnowca np. tutaj http://geneteka.genealodzy.pl/index.php?op=gt&lang=pol&search_lastname=roth&search_lastname2=&from_date=&to_date=&exac=&rid=D&w=12sl (być może to rodzina)
Usuń