Blog ten powstał z sentymentu. Z sentymentu do miasta w którym się urodziłam, a które dziś przedstawia zupełnie inne oblicze niż dawniej. Mam tu na myśli czasy, których nie mogę pamiętać, ale które bardzo działają na moją wyobraźnię. Czasy, kiedy miasto się rozwijało i było zarówno przemysłowym jak i kulturalnym miejscem dla ludzi różnych narodowości. Dawny Sosnowiec od zawsze kojarzy mi się z "Ziemią Obiecaną" Reymonta. Tu podobnie jak w Łodzi współistnieli polscy przedsiębiorcy, żydowscy sprzedawcy wszystkiego co dało się sprzedać i niemieccy przemysłowcy, którzy na długo zadecydowali o charakterze tego miasta. Nie brakowało sklepów, zakładów usługowych, kin czy restauracji. Rozwijała się oświata, kultura, również w dużej mierze za sprawą ludności napływowej. Wielokulturowe miasto tętniło życiem... Późniejsza wojenna i powojenna historia wiele zmieniła. Chciałabym aby mój blog oddał choć trochę ducha tamtych barwnych czasów

02 września 2012

Romans z Sosnowcem w tle

Był mroźny zimowy dzień 1919 roku. Na sosnowieckiej, granicznej stacji kolei warszawsko - wiedeńskiej zatrzymał się pociąg. Wśród gwaru wsiadających i wysiadających podróżnych słychać było podniesiony kobiecy głos:
- Proszę mnie puścić, jak pan śmie, nie pojmuję o co chodzi!
Piękna kobieta otulona pysznym futrem nerwowo maszerowała w eskorcie celnika, który dzierżył jej bagaż - tajemnicze pudełko
- Pan oczywiście nie wie kim jestem, w przeciwnym razie nie zatrzymałby pan mojego filmu!
-Droga pani! Niezwłocznie wszystko wyjaśnimy, ale niestety muszę w tym celu zaprowadzić szanowną panią do tutejszego komendanta policji. Jest Pani podejrzana o przemyt.
-Ależ to niedorzeczne drogi panie!Chodźmy szybciej! Koniecznym jest natychmiastowe wyjaśnienie tego oszczerczego pomówienia!

-Co to jest? Co to za pudełko? - spytał zaskoczony komendant Dąmbski
-Znalazłem to przy pasażerce, to chyba próba przemytu - niepewnie tłumaczył celnik
-Natychmiast proszę otworzyć, a szanowną panią poproszę o dokumenty. Wydaje mi się, że gdzieś już panią widziałem...
- Panie komendancie to chyba... film - głos celnika brzmiał coraz ciszej
- Oczywiście, że film! Mój własny film "Niewolnica zmysłów". Panie komendancie, mówiłam temu panu ale w ogóle nie zechciał mnie słuchać! Czy może szanowny pan coś zrobić w mojej sprawie? Śpieszę się do Berlina i jestem już bardzo spóźniona przez tę idiotyczną pomyłkę!
Zdenerwowany Dąmbski podniesionym głosem oznajmił celnikowi:
- Może pan odejść, narobił pan wystarczającego zamieszania i naraził tę panią na niespodziewane przeszkody w podróży!
Potem zwrócił się do obrażonej kobiety:
- Najmocniej panią przepraszam! Pani Pola Negri ? Nie mylę się, prawda? Przepraszam ale nie przedstawiłem się przez to zamieszanie. Nazywam się hrabia Eugeniusz Dąmbski. Jako komendant tutejszej policji, ale też wielbiciel pani talentu chciałem serdecznie prosić by pani zapomniała o tym przykrym i uwłaczającym pani godności incydencie. Przepraszam, że się ośmielam ale czy w ramach przeprosin szanowna pani pozwoli się zaprosić na kolację?
- Nie wiem. Jestem już spóźniona, ale  mam trochę czasu zanim przyjedzie następny pociąg. Dobrze...przyjmuję przeprosiny. O której i gdzie chce się pan ze mną spotkać?

***

Zamyślony hrabia Dąmbski czekał już dłuższą chwilę przy stoliku w głębi sali, gdy kątem oka dostrzegł wchodząca do lokalu dystyngowaną kobietę. Poznał ją od razu choć tym razem miała na sobie elegancki jasny płaszcz z okazałym futrzanym kołnierzem. Gdy podeszła bliżej, wstał energicznie i zwrócił się do niej:
- Pani pozwoli, że wezmę jej płaszcz
Szybko zabrał okrycie, podając je szatniarzowi, a sam poprowadził swoją towarzyszkę do stolika
- Proszę bardzo! Jestem niezmiernie szczęśliwy, że zechciała pani przyjąć moje skromne zaproszenie.
- Panie Dąmbski! Nie jestem pewna czy postępuję właściwie spotykając się tu z panem.
- Ależ proszę nie mieć obiekcji! Jestem pani winien przeprosiny i dlatego chciałem się spotkać tutaj, a nie na posterunku policji. To zupełnie niestosowne miejsce dla szanownej pani.
-Przepraszam bardzo, czy zechcą państwo zapoznać się z naszym menu? - przerwał kelner
- Tak, poprosimy o kartę dań

- Dziękuję panu! To było bardzo miłe spotkanie, niestety śpieszę się. Mój pociąg do Berlina nadjedzie lada chwila
- Cieszę się widząc panią w lepszym nastroju, niż wtedy gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Czy mogę mieć nadzieję, że jeszcze się zobaczymy?
- Proszę do mnie napisać, to mój adres - kobieta podała Dąbskiemu skrawek papieru ozdobiony zamaszystym pismem.
- Dziękuję serdecznie, proszę oczekiwać listu ode mnie
- Do widzenia panie Dąmbski, proszę mnie już nie zatrzymywać.

***

- Witam szanowne panie! Jestem wielce zaszczycony, że mogę Panią poznać - rzekł hrabia Dąmbski wręczając matce Poli piękny bukiet kwiatów
- Polu! Jak miło jest Cię w końcu widzieć - powiedział do swej przyszłej żony, obdarowując ja bukietem róż
- Dzień dobry Eugeniuszu !Cieszę się, że w końcu dojechałyśmy, jesteśmy trochę zmęczone.
- Wiem, wiem, zaraz się tym zajmę. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami pozwoliłem sobie zakwaterować moje drogie panie w Hotelu Warszawskim, tu niedaleko, naprzeciwko dworca. Zaraz podjedzie umyślny po bagaże szanownych pań.
- To dobrze, dziękujemy ci za troskę. Wieczorem spotkamy się we trójkę i omówimy wszystko raz jeszcze.
- Oczywiście! Będę punktualnie.

Kilkanaście dni później Sosnowiec  huczał od  plotek:
- Sensacja! Sensacja! Hrabia Eugeniusz Dąmbski, komendant miejscowej policji żeni się z aktorką i artystką kinematograficzną Polą Negri ! Ślub dziś, o godzinie  trzeciej po południu w kościele parafialnym ! - rozwiał wszelkie wątpliwości wrzeszczący chłopiec roznoszący poranne gazety.
Domysły i przypuszczenia nie ustawały aż do wczesnego popołudnia:
- Słyszała pani? Nie dosyć, że aktorka to jeszcze hrabina z niej będzie!
- Hrabinia czy nie hrabinia to się jeszcze okaże droga pani. Z aktorki to nigdy nic dobrego być nie może.
Dwie kobiety przekomarzały się długo na placu prze dworcem, gdy tymczasem  pod sosnowiecki kościół zaczęły podjeżdżać pierwsze dorożki i automobile. Ostatnie przygotowania  do ślubu trwały
...

***

Z otwartych okien na pierwszym piętrze kamienicy przy ulicy Kołłątaja 6 dobiegał zdenerwowany i mocno podniesiony kobiecy głos:
- Nie zostanę tu ani chwili dłużej! Ty i ten twój Sosnowiec!
-Ależ Polu! Wszystko się jeszcze ułoży!
- Nic się nie ułoży! Ja potrzebuję świata, przestrzeni, powietrza, a nie tej twojej dusznej, mieszczańskiej kamienicy!
- Nie tak dawno chciałaś tu ze mną mieszkać - głos mężczyzny wydawał się być zrezygnowany
- Ale już nie chcę! Mam dosyć ciebie, tego miasta i tego mieszkania. Wyjeżdżam jak najszybciej pierwszym pociągiem do Berlina!
- Dobrze, skoro tego chcesz...Ale wiesz, że trzeba jeszcze uporządkować pewne sprawy...
- Sam sobie porządkuj, ja nie mam głowy do urzędowych spraw, w końcu to ty jesteś komendantem policji!
Ostatnie słowa do męża Pola wypowiadała już będąc w drzwiach i nie patrząc mu w oczy. Zatrzymała się jednak jeszcze na chwilę, wzrokiem omiotła mieszkanie, po czy spojrzała na Dąmbskiego i powiedziała:
- Mam do ciebie ostatnią prośbę. Odeślij moje bagaże na dworzec, zaczekam tam na nie. Tu nie mogę zostać ani chwili dłużej - to mówiąc Pola zamknęła drzwi.
Dąmbskiemu wydawało się, że usłyszał w tych ostatnich jej słowach nutkę tęsknoty za tym co kiedyś ich połączyło. Historia, która zaczęła się na sosnowieckim dworcu, tu również dobiegła końca. Eugeniusz Dąmbski nie zobaczył Poli już nigdy więcej.

Epilog

Pola Negri rozwód z Dąmbskim uzyskała w 1922 roku, a dokumenty rozwodowe otrzymała przebywając w  Paryżu. Stamtąd prawdopodobnie w 1923 roku po raz pierwszy przyjechała do Hollywood. Później przebywała jeszcze w Niemczech, żeby ostatecznie przed wybuchem wojny wrócić do Ameryki. Zmarła w San Antonio 1 sierpnia 1987 roku.

Moja opowieść o Poli Negri jest luźnym nawiązaniem do artukułu o niej. Opiera się wyłącznie na moim osobistym wyobrażeniu jej osoby i jej sosnowieckiej historii.

Źródła:

Chalupec Apolonia "Pola Negri"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz