Blog ten powstał z sentymentu. Z sentymentu do miasta w którym się urodziłam, a które dziś przedstawia zupełnie inne oblicze niż dawniej. Mam tu na myśli czasy, których nie mogę pamiętać, ale które bardzo działają na moją wyobraźnię. Czasy, kiedy miasto się rozwijało i było zarówno przemysłowym jak i kulturalnym miejscem dla ludzi różnych narodowości. Dawny Sosnowiec od zawsze kojarzy mi się z "Ziemią Obiecaną" Reymonta. Tu podobnie jak w Łodzi współistnieli polscy przedsiębiorcy, żydowscy sprzedawcy wszystkiego co dało się sprzedać i niemieccy przemysłowcy, którzy na długo zadecydowali o charakterze tego miasta. Nie brakowało sklepów, zakładów usługowych, kin czy restauracji. Rozwijała się oświata, kultura, również w dużej mierze za sprawą ludności napływowej. Wielokulturowe miasto tętniło życiem... Późniejsza wojenna i powojenna historia wiele zmieniła. Chciałabym aby mój blog oddał choć trochę ducha tamtych barwnych czasów

01 sierpnia 2011

Powstanie warszawskie

Dziś w momencie wycia syreny o godzinie siedemnastej zawładnęła mną refleksja dotycząca powstania warszawskiego. Nie dotyczyła ona jednak tak jak u niektórych zasadności tego zrywu, dotyczyła natomiast kobiet, które w tym powstaniu poległy. Temat udziału kobiet w historii, zwłaszcza regionalnej bardzo mnie interesuje i pobudza moją wyobraźnię i wrażliwość. To były w większości młode kobiety na progu swojego małżeńskiego życia, na progu macierzyństwa, na progu... życia po prostu. Niektóre zginęły same, niektóre wraz z rodziną. Niektóre nawet nie zdążyły mieć dzieci, studiowały, uczyły się, chciały być kimś. Jak wielkiego poświęcenia trzeba, żeby dokonać takiego ekstremalnego wyboru między swoim życiem a przyszłością swojej ojczyzny. Chyba nie jesteśmy obecnie w stanie tego zrozumieć, w tych naszych współczesnych, plastikowych czasach.
W mojej rodzinie jedna z krewnych także brała udział w powstaniu. Była stąd ale w Warszawie pracowała podobno w jakiejś fabryce perfum i stąd ten udział. Na szczęście je przeżyła a później była dość barwną postacią którą dobrze zapamiętałam z wizyt u moich dziadków.
Niestety nie wszystkie sosnowiczanki lub szerzej zagłębianki  miały tyle szczęścia co moja ekscentryczna ciocia Zofia. Chciałabym kiedyś zebrać razem biogramy tych kobiet, żeby jakoś udokumentować tragiczne losy naszych regionalnych bohaterek. Może mi się uda...powoli...

Zofia




Pozdrawiam serdecznie

2 komentarze:

  1. Również w przypadku kobiet powraca nieszczęsne pytanie o zasadność. Nie zawsze to był ich wybór. Powstanie wybuchło i po prostu BYŁO dookoła, i trzeba było sobie w tej sytuacji jakoś radzić... Koszmar! Mam nadzieję, że nigdy nie będzie to nas dotyczyć, jak i nikogo innego - wiemy jednak przecież, że to nieprawda... Może wychowanie dzieci w obrzydzeniu do wojny (bez zabawek militarnych itp.) zaowocuje innym pokoleniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja podziwiam te kobiety. Oraz tych mężczyzn i dzieci. To byli ludzie wielkiego serca. Prawdziwi Patrioci.
    Trafiłam tu przez przypadek- chcąc wykorzystać to zdjęcie w mojej pracy scrapbookingowej, dotyczącej właśnie kobiet walczących w Powstaniu. Jeśli mogę, to się odezwij:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń